- autor: nadwislanka, 2010-09-11 20:01
-
Nadzieję zabił sędzia.
Clepardia - Nadwiślanka 5-0 (1-0)
1-0 Machno 32, 2-0 Moszumański 52, 3-0 Łataś 58, 4-0 Machno 66, 5-0 Łataś 80
Nadwiślanka: Kisiel - Frączkiewicz, Tomana, A.Marek, Składanowski - Hajdaś (65' Sowa), Oraczewski, Kwiecień, Kupiszewski (65' P.Chojka)- Wojciechowski, Profic
Jeśli ktoś zobaczy wynik to pomyśli że był to mecz do jednej bramki. Tymczasem Nadwiślanka nie zasłużyła na tak dotkliwą porażkę. Grę od początku zgodnie z przewidywaniami prowadzili gospodarze ale nie potrafili stwarzać sobie groźnych sytuacji. Nasi przeprowadzili mniej akcji ale mieli dwie sytuacje po których mogli objąć prowadzenie. Najpierw w 10 minucie Hajdaś strzelił zza pola karnego, po drodze zmienił kierunek lotu piłki Wojciechowski a zmierzającą do bramki piłkę końcem buta wybił bramkarz Clepardii. Jeszcze lepszą okazje mieliśmy kilka minut później gdy po strzale z rzutu wolnego Składanowskiego piłka trafiła w poprzeczkę a dobijający ją z kilku metrów Profic trafił w bramkarza. A że jak powiada stare piłkarskie porzekadło niewykorzystane okazje się mszczą, to gospodarze schodzili do szatni z prowadzeniem. W 32 minucie rozgrywający świetna partię Machno popisał się kapitalnym strzałem z 20 metrów, trafiając w samo okienko bramki Marka Kiśla. Był to praktycznie jedyny groźny strzał Clepardii w pierwszej połowie. Na drugą połowę nasi wyszli z chęcią odrabiania strat. I w 51 minucie prawie im się to udało. Kapitalną akcję przeprowadził Wojciechowski, idealnie zagrał do wybiegającego zza obrońców Profica który dopełnił formalności. Wszyscy na stadionie z gospodarzami włącznie byli zdziwieni gdy sędzia boczny podniósł chorągiewkę sygnalizując pozycję spaloną Profica. Ogromny błąd sędziego wywołał wielkie kontrowersje. Tymczasem gospodarze pocieszeni podarunkiem sędziego chwilę później przeprowadzili akcję która przyniosła im drugiego gola. Znów kapitalnym strzałem zza szesnastki popisał się tym razem Moszumański. Nasi próbowali jeszcze walczyć ale w 58 minucie zdarzyła się kolejna kontrowersyjna sytuacja. Tym razem sędzia boczny po drugiej stronie boiska nie podniósł chorągiewki gdy nasi obrońcy sygnalizowali pozycję spaloną napastnika Clepardii. Konsekwencją tego była trzecia bramka dla gospodarzy. W tym momencie widać było że z naszych uszło powietrze i chęci do gry. Niewiadomą była tylko wysokość zwycięstwa Clepardii. Gospodarze jeszcze dwukrotnie pokonali Kiśla choć mieli ku temu wiecej okazji by dobić zrezygnowanych piłkarzy Nadwiślanki.